Na pierwszy zabieg techniką Bowena zgłosiłam się, gdy byłam w drugim miesiącu ciąży. Słyszałam od koleżanki, że ta terapia jest wskazana u ciężarnych, gdyż jest pomocna w trakcie ciąży i podczas porodu.
Na początku, mimo mdłości, ogólnie czułam się dobrze. Po zabiegach uspokoiły się moje nerwy (bardzo obawiałam się ciąży i rozwiązania). To pierwsza ciąża, w nie najmłodszym wieku, a ponadto na początku było coś nie w porządku z dzieckiem, a tak naprawdę z dwojgiem dzieci. Na badaniu usg okazało się, że prawdopodobnie jest nie jeden, ale dwa pęcherzyki. Nie było jednak wiadomo czy drugi, mniejszy pęcherzyk wykształci się , czy wchłonie. To przysporzyło mi wiele stresu, a co za tym idzie – kłopotów ze snem. Dzięki zabiegom udało mi się wyciszyć, uspokoić, spałam bez problemów i ogólnie czułam się dobrze.
Jednak na przełomie 5 i 6 miesiąca pojawiły się bóle lędźwi, a wkrótce też obrzęki nóg. Radziłam sobie z nimi z pomocą zabiegów Bowena, które, jeśli były regularnie powtarzane, przynosiły znaczącą ulgę w bólu i mniejsze obrzęki.
W siódmym miesiącu pojawił się niespodziewanie ból spojenia łonowego. Występował szczególnie silny, gdy mało leżałam, a więcej chodziłam. Zabiegi, które do tej pory pomagały, teraz nie przynosiły oczekiwanych efektów. Pani Ania poinformowała mnie, że spróbuje wykonać nową procedurę, której wcześniej nie stosowała. Po zabiegu ból nie ustąpił, a co gorsze, przez następne dwa dni dolegliwości nasiliły się. Ufałam w siłę techniki Bowena, bo do tej pory nigdy się na niej nie zawiodłam. Przekonałam się też, że informacje, jakie otrzymywałam dotychczas od pani Ani były rzetelne i poparte jej wiedzą. Jednak podczas tych dwóch dni pogorszenia mojego samopoczucia zaczęłam się zastanawiać, kiedy ból się zmniejszy. Trzeciego dnia od zabiegu obudziłam się bez jakichkolwiek dolegliwości bólowych.
W ósmym miesiącu ciąży spotkałyśmy się jeszcze dwa razy, szczególnie po to, by wspomóc moje nerki i zmniejszyć obrzęki. Do rozwiązania przez cesarskie cięcie doszło tuż przed rozpoczęciem dziewiątego miesiąca z powodu wypływu wód płodowych. Do końca ciąży ból spojenia łonowego już się nie pojawił, co bardzo mnie zaskoczyło i oczywiście jeszcze bardziej ucieszyło.
Polecam panią Anię i oczywiście tę metodę leczenia. Korzystałam z terapii, choć byłam bardzo zdziwiona, że dzięki niewielkim uciskom, dotykom można tak wiele osiągnąć.
Anna Sz.
Terapeuta – Anna Pietrzykowska