Cała sytuacja była dość zaskakująca. Mieliśmy remont generalny domu, do tego zajmowałem się karmieniem ryb (ok. 6 ton ryb, czyli jakieś 25 000 sztuk). Dodając, że jestem typowo praworęczny doznałem urazu zwanego „łokciem tenisisty”. Przynajmniej tak brzmiała diagnoza lekarska. Skorzystałem z rehabilitacji, m.in. krioterapia i laser. Okazało się, że na chwilę pomogło, ale za niedługo zaczęło wracać. Wtedy ktoś mi polecił metodę Bowena. Należę do grupy osób, które są totalnymi niedowiarkami jeśli idzie o tego typu metody. Na zasadzie „czary mary”, tu cię stuknę, tu cię puknę i będzie dobrze. Więc z wielkim sceptycyzmem podszedłem do całej tej sprawy. Znajomi powiedzieli mi, że osobą, która doskonale robi tego typu zabiegi jest p. Barbara Bezkorowajna. Nie miałem powodu, żeby to weryfikować, bo wiem, że poczta pantoflowa jest najlepszą metodą polecania osób. Zgłosiłem się do pani Barbary z prośbą o ustalenie terminu. Wiadomo, że jak każdy sceptyk podszedłem do tego z największą dozą nieufności i niechęci. Po pierwszym zabiegu, następnego dnia czułem się trochę gorzej, ale po kilku dniach okazało się, że jest niewielka zmiana na plus – moim zdaniem organizm musiał odreagować wcześniejszy zabieg. Zdumiony całą sytuacją umówiłem się na kolejny zabieg, który już przyniósł lepsze rezultaty… Zawsze byłem pod wrażeniem procedur pani Barbary – przekręcać się powoli, wstawać powoli – najpierw nogi, nie przemęczać tej ręki przynajmniej tego dnia a najlepiej i następnego. Zapamiętałem to niemal jak mantrę. Oczywiście umówiłem się na kolejne zabiegi. Nie była to poprawa nagła, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale było coraz lepiej. Bóle były znacznie mniejsze, miałem większą władność dłoni, zwłaszcza ostatniego, małego palca. Doszedłem do wniosku, że rzeczywiście TO działa. Postanowiłem, że nie przerwę zabiegów, tylko profilaktycznie, może nawet relaksacyjnie będę z nich korzystał. Więc ustalam sobie z panią Barbarą grafik i jadę prawie 100 km do osoby, która mi pomogła, na kolejny zabieg. Oczywiście z mojej strony wici także już poszły do osób pragnących skorzystać z tej metody. Idąc do lekarza, tego czy tamtego, najczęściej zwracamy uwagę na podejście do pacjenta. Tutaj zaskoczyła mnie niesłychana serdeczność. Mimo, że pewnie w Krakowie bym kogoś znalazł, bo słyszałem, że są osoby praktykujące tą metodę, to ja zawsze pojadę do Katowic – do pani Barbary. Nie dość, że ma bardzo serdeczne podejście do pacjenta, to dodatkowo jest kopalnią informacji na różne tematy. Wydaje mi się, że jest to osoba bardzo właściwa na tym miejscu. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że takie osoby trzeba promować, ale przede wszystkim trzeba nagłaśniać, że metoda Bowena istnienie. Mało kto o tym wie i przede wszystkim to jest największy problem. W moim przypadku sprawa jest prosta – polecam panią Barbarę w stu procentach, a jak ktoś jest niedowiarkiem, jak ja byłem kiedyś, to niech pojedzie sam i się przekona.
Krzysztof
Terapeuta – Barbara Bezkorowajna – Niemiec