Moja przygoda z terapią Bowena zaczęła się w trudnym dla mnie momencie, ponieważ poroniłam moją pierwszą, upragnioną ciąże. Panią Iwonę znałam już od dawna i to ona sama zaproponowała mi te zabiegi. Po pierwszym zabiegu miałam mieszane uczucia, co do skuteczności tych zabiegów. Ogólnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, moje ciało było wrażliwe na każdy ruch. Z zabiegów korzystałam systematycznie. Najpierw wrócił spokój, potem ustąpiły migreny, które dokuczały mi od dłuższego czasu. Czułam się bardzo dobrze, więc pani Iwona zaproponowała mi cykl zabiegów wspomagających zajście w ciążę. Najpierw miałyśmy uregulować cykl miesiączkowy, który po poronieniu był rozchwiany. Po pierwszym zabiegu zjawiłam się na kolejny, rutynowa rozmowa, jak się czuję, czy coś się działo… nastąpiła chwila ciszy, poczym pani Iwona stwierdziła no dobrze to dzisiaj zrobimy jeszcze coś innego a Ty zrób test ciążowy. Byłam trochę zaskoczona, ale posłuchałam, oczywiście nie zrobiłam tego testu od razu, ale po dwóch dniach bo troczę się bałam. Po wykonaniu testu okazało się, że test jest pozytywny. Po 4 miesiącach od poronienia jestem znowu w ciąży. Zrobiłyśmy przerwę w zabiegach. W 6 tygodniu ciąży pojawiły się plamienia, pani doktor zaleciła leżenie i bardzo oszczędny tryb życia. Więc się nigdzie nie ruszałam. Plamienia trwały do końca 3 miesiąca. Po tym czasie znowu wróciłam na zabiegi Bowena. Znowu byłam rozbita, powracały migreny, bóle pleców promieniujące do pośladka, bóle w pachwinach. Po serii zabiegów to wszystko powoli odchodziło, na to miejsce pojawiały się oczywiście inne, ale ogólnie było dobrze. Pod koniec ciąży okazało się, że dziecko przyjmuje niewłaściwe położenie, ale mimo zabiegów nie udało nam się odwrócić małej i musiało być cesarskie cięcie. 6 tygodni po porodzie znowu wróciłam na zabiegi, bo wiem że bardzo mi pomagają. – Ewa 28 lat
Terapeuta – Iwona Michalak