A. Forecka, Gwiazdy mówią – niezwykłe terapie 31.07.2013:
„(…) Australijczyk Tom Bowen przez lata przypatrywał się cierpieniom swojej żony. Jessie chorowała na astmę. Ataki z biegiem czasu nasilały się i kobieta coraz częściej trafiała do szpitala. Pewnego dnia jednak niespodziewanie wyzdrowiała! Pomógł jej mąż, i to tylko w sobie wiadomy sposób. Jessie opowiadała, że dotykał delikatnie punktów na jej ciele, a po kilku tygodniach ataki duszności minęły. Mężczyzna po tajemniczym uleczeniu zóny mógł zapomnieć o spokoju. Rano szedł do pracy w stolarni, a wieczorem przyjmował rzesze chorych, którzy czekali na jego powrót w długiej kolejce. W końcu, w latach 60. Ubiegłego wieku, postanowił otworzyć gabinet i zaczął szkolić pierwszych uczniów.
– Metoda, którą odkrył, nazwana została techniką Bowena – wyjaśnia Mateusz Markiewicz, absolwent rehabilitacji AWF-u, który stosuje ją w swojej pracy. – Jest to sposób leczenia, który nie przypomina żadnego innego, a sam Tom Bowen nigdy do końca nie zdradził, jak dokładnie udało mu się go odkryć. Powtarzał, że to dar od Boga. I jestem przekonany, że to prawda.
Organizm potrzebuje równowagi
– Po trzech latach pracy za pomocą tej techniki wciąż zaskakuje mnie jej skuteczność – mówi terapeuta. – Dzięki niej prostują się skrzywienia – i to bez tak silnego nacisku jak w kręgarstwie, napięcia mięśni znikają – i to bez żadnego masażu.
Metoda Bowena jest zaskakująco prosta. Wizyta zaczyna się od rozmowy. Terapeutę ingresją choroby, które człowiek w życiu przeszedł, pyta o złamania, urazy, zapalenia. Potem pacjent kładzie się na kozetce, może mieć na sobie ubranie. Zabieg, całkowicie bezbolesny, składa się z dotknięć palcami wybranych miejsc (przypomina trochę akupresurę), dwuminutowej przerwy, kolejnych dotknięć i przerw. – Zanim przystąpię do pracy, opracowuję sekwencję ruchów – mówi terapeuta. – Bo w tej metodzie nie ma przypadku. W zależności od miejsca na ciele i rodzaju choroby stosuje się poszczególne procedury, np. procedurę nerek, oddechową, kości ogonowej, miednicy …
Zabieg trwa około godziny. Efekty nie następują jednak natychmiast – organizm musi zareagować na dostarczone impulsy, co trwa do 7 dni.
Zadaniem terapeuty jest przywrócenie równowagi w organizmie, którą trudno zachować we współczesnych czasach. Ludzie wiecznie się spieszą, doświadczają stresu, nie mają czasu zadbać o dietę, oddychają zanieczyszczonym powietrzem, za mało się ruszają. (…)
– Trafiłam do pana Mateusza kilka miesięcy temu. Bolała mnie lewa noga i lekarze nie potrafili postawić diagnozy – opowiada pani Marzena z Poznania. – Już pierwszy zabieg bardzo mi się spodobał, nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak zrelaksowana. Trzy dni później poczułam ból w podbrzuszu i „urodziłam” kamień. Okazało się, że przyczyną moich dolegliwości była kamica. Po kolejnych dwóch zabiegach ból całkowicie minął. (…)
– Tom Bowen ocenił skuteczność swojej metody na 88 proc. – wyjaśnia pan Mateusz. – Myślę jednak, że jest ona wyższa. Ludzie, którym ona nie pomogła, to głównie ci, którzy nie mieli cierpliwości czekać na rezultaty. Warunkiem powodzenia jest bowiem poddanie się kilku zabiegom.”