O czym lekarze Ci nie powiedzą, 5(13),9-10/2015:
„(…) Po upadku z muru Jessice Willard nie dawano szans na przeżycie nocy. Pomimo to odzyskała przytomność, a obecnie wraca do petni zdrowia. Dziewczyna przypuszcza, że w dużej mierze zawdzięcza to terapii zwanej techniką Bowena. (…)
Tom Bowen opracował swoja terapię, kiedy zajmował się leczeniem urazów oraz bólów ostrych i przewlekłych u miejscowych sportowców, przyjaciół i członków rodziny w okolicach Geelong w Australii, gdzie mieszkał. Metodą prób i błędów, w znacznym stopniu dzięki intuicji udoskonalił proste ruchy i rolowanie skóry, które terapeuta posługujący się tą techniką wykonuje całymi dłońmi i kciukami na mięśniach, ścięgnach, więzadłach i tkance miękkiej pacjenta. Według stowarzyszenia Bowen Therapy Professional Association faliste ruchy na powrót pobudzają naturalny proces leczenia organizmu poprzez stymulację do reorganizacji i wyrównywania zaburzeń funkcjonowania. Przywracają więc homeostazę, czyli równowagę fizjologiczną.
Na krótko przed śmiercią Toma w 1982 r. w australijskim rządowym raporcie dotyczącym medycyny alternatywnej oszacowano, że z dużą dozą skuteczności leczył on ponad 13 tys. pacjentów. Obecnie technikę Bowena wykłada się w Australii na ostatnim roku studiów z zakresu osteopatii.
Typowa sesja terapii Bowena trwa od 30 minut do godziny. Krótkotrwałe dolegliwości o ostrym przebiegu można zazwyczaj wyeliminować w ciągu jednej do trzech sesji. Przewlekłe schorzenia mogą wymagać dłuższej kuracji w zależności od pacjenta i rozmiaru jego problemu. (…)
Jennifer Webster po raz pierwszy usłyszała o terapii Bowena w 1992 r., kiedy jako dyplomowana pielęgniarka pracowała jako siostra operacyjna na salach operacyjnych szpitali Portland i Wellington. – Brzmiało to interesująco, ale nie wykorzystałam tych informacji do momentu, kiedy na prezentacji natrafiłam na kilku praktyków – mówi. To ożywiło jej zainteresowanie tą metodą i rok później, w 2008 r. zdobyła kwalifikacje terapeuty.
Jen nadal pracuje dorywczo jako pielęgniarka operacyjna, ale to terapii Bowena i własnej praktyce w Thame, niewielkim mieście w hrabstwie Oxfordshire, oddaje się obecnie całym sercem. – Uwielbiam bycie pielęgniarką i pracę na sali operacyjnej, ale jestem również przekonana o roli, jaką alternatywne formy terapii pełnią w łagodzeniu objawów i wspomaganiu powrotu do zdrowia. W technice Bowena odnalazłam metodę, która spełnia, a nawet przewyższa stawiane im kryteria. Czasami interwencja medyczna jest konieczna i nieunikniona. Jednak nawet wtedy holistyczne lecznicze korzyści płynące ze stosowania terapii Bowena mogą działać w ścisłym powiązaniu z opieką medyczną poprzez radykalne ograniczanie bólu i przyspieszanie rekonwalescencji – przekonuje Jen. (…)
Przypadek Jessiki to tylko jedna z wielu niezwykłych historii, z jakimi zetknęłam się jako terapeutka korzystająca z techniki Bowena – mówi.”